piątek, 25 marca 2016

Mgiełka do ciała Bath&Body Works: Midnight Pomegranate - recenzja

Cześć! Dzisiaj przychodzę do Was z zupełnie innym tematem niż zwykle. Po raz pierwszy na moim blogu pojawi się recenzja produktu kosmetycznego, czyli... Mgiełki zapachowej z Bath&Body Works. W związku z tym, że wprost uwielbiam zakupy wszelkiego rodzaju perfum i innych zapachów do ciała - właśnie ten produkt wybrałam jako pierwszy. Zapraszam. :)

Na początek kilka informacji praktycznych. Moją mgiełkę kupiłam w cenie 29.99 zł i jest to nieco mniejsza wersja (88 ml), idealna do torebki lub plecaka. Wybrałam zapach Midnight Pomegranate i, szczerze mówiąc, jest chyba najlepszy ze wszystkich, jakie kiedykolwiek miałam. Jak można się domyślić po samej nazwie, jest to mocny, intensywny zapach z delikatną nutką owocu granatu. Mgiełka wprost idealna na wieczorne wyjścia, chociaż jej zapach, niestety, nie utrzymuje się długo. Poza tym jest bardzo odświeżająca i pachnie obłędnie. Idealnie sprawdzi się latem, gdy skóra co jakiś czas potrzebuje orzeźwienia. Co do dozownika nie mam żadnych zastrzeżeń. Jest plastikowy, praktyczny i nie ma problemów z rozpylaniem mgiełki. Opakowanie jest niewielkie i przezroczyste.
Odnośnie samej lokalizacji sklepów Bath&Body Works, na pewno znajdziecie je w Warszawie w Złotych Tarasach lub Galerii Mokotów.

Skład produktu znajdziecie na zdjęciu:

Krótkie podsumowanie:
Zapach: Midnight Pomegranate
Marka: Bath&Body Works
Cena: 29.99 zł
Pojemność: 88 ml

Moja ocena to 9/10. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to dość krótkie utrzymywanie się zapachu, ale przecież jest to tylko mgiełka, więc właściwie nie oczekiwałam niezwykłej trwałości. Poza tym produkt jest świetny i nie wyobrażam sobie lata bez niego. 
Gorąco zachęcam do komentowania. To bardzo motywuje. :) Napiszcie czy chcecie więcej podobnych recenzji. 
Trzymajcie się ciepło. :)

czwartek, 24 marca 2016

Poczuj magię świąt...

Wielkanoc zbliża się do nas wielkimi krokami. W związku z tym, chciałabym w dzisiejszym, nieco luźniejszym poście, podzielić się z Wami moimi refleksjami i przemyśleniami dotyczącymi tych świąt. Pamiętam jak w poprzednich latach zawsze przed Wielkanocą czy Bożym Narodzeniem, usadawiałam się wygodnie w fotelu i zabierałam się za czytanie świątecznych postów na moich ulubionych blogach. To była w pewnym sensie już moja "tradycja", która pozwalała mi jeszcze lepiej wdrożyć się w tę radosną i niezwykłą atmosferę i poczuć słynną magię świąt. Teraz, gdy moje marzenie się spełniło i sama prowadzę własnego bloga (w co jeszcze wciąż nie do końca wierzę :D ), postanowiłam napisać kilka moich przemyśleń związanych z Wielkanocą i innymi uroczystościami.
Na pewno każdy z Was zauważył, że w każdym okresie świątecznym w sklepach aż huczy od tematycznych ozdób, czy potraw. W niektórych galeriach już w listopadzie jest pełno świecących choinek, a w pierwszych dniach marca aż roi się od czekoladowych zajączków. I może dziwnie to brzmi, ale prawda jest taka, że to właśnie głównie marketing, reklamy i sklepowe wystawy tworzą ten niezwykły, świąteczny klimat. Osobiście, nie wyobrażam sobie Wielkanocy bez ogromnych zakupów, porządków, czy pieczenia mazurka. To właśnie takie drobiazgi sprawiają nam tyle radości i święta od razu stają się bardziej wyjątkowe.
A co Wy myślicie na ten temat? Może macie jeszcze jakieś rzeczy, które szczególnie wpływają na wspaniałą atmosferę podczas Wielkanocy? A może macie zupełnie inne zdanie i nigdy nie poczuliście czegoś takiego jak magia świąt? Koniecznie napiszcie o tym w komentarzu. Zachęcam także do wyrażania swojej opinii. To naprawdę bardzo motywuje. Na zakończenie dodam jeszcze, że właśnie jestem w trakcie czytania cudownej książki i ostatnio wróciłam z kosmetycznych zakupów, więc szykują się dwa nowe posty o zupełnie innej tematyce. Ja jestem niesamowicie podekscytowana. Mam nadzieję, że post bardzo Wam się spodobał. A teraz chciałabym Wam życzyć jak najwspanialszych, rodzinnych świąt, mokrego Dyngusa, smacznego jajka i przede wszystkim właśnie tej magii, bez której Wielkanoc nigdy nie byłaby tak cudowna. :)

środa, 23 marca 2016

Kilka słów o hejterach

"Ale ona jest brzydka... Już krowy mają więcej urody", "Ale ona jest gruba... Ocieka tłuszczem jak kiełbasa", "Skąd ona ma te ciuchy? Z dworca?". To tylko przykłady najłagodniejszych komentarzy, na jakie można natknąć się w internecie. Oczywiście, każdy już wie o kim będzie dzisiejszy post. Będzie on o hejterach...
Kim jest hejter? Dobre pytanie. A więc, hejter nie jest człowiekiem. "Dlaczego?" - zapytacie. Otóż, człowiek to istota myśląca, a takowej umiejętności bohaterom dzisiejszego wpisu, niestety, brakuje. Ponadprzeciętnie wykształcili jednak zdolność szerzenia w internecie nienawiści i głupoty, co jest właściwie ich wizytówką i znakiem rozpoznawczym. Zazwyczaj hejterami stają się osoby o raczej niskim ilorazie inteligencji. Mam na myśli dość ułomnych gimnazjalistów lub dzieci rodem z nauczania podstawowego, które, nieupilnowane przez swoich rodziców, biorą przykład ze starszych "autorytetów" i bezmyślnie kopiują ich zachowania. Jeśli ktoś z Was oczekuje ode mnie jakichś wskazówek dotyczących sposobów na radzenie sobie z hejterami, niestety ich nie otrzyma, ponieważ w stosunku do przedstawicieli owego gatunku możemy zrobić tylko jedną, skromną rzecz - współczuć. Są to bowiem ludzie, których mocną stroną raczej nie jest myślenie i swoje braki zapełniają popisując się tępymi tekstami w internecie. Na porządku dziennym są także u nich kompleksy, które starają się zagłuszyć, wytykając innym ich niedoskonałości. Jednym słowem - ich poziom intelektualny jest tak niski, że nazwanie ich baranami byłoby wręcz obrazą dla wspomnianych zwierząt.
W rzeczywistości, dla normalnego człowieka, kilka pustych słów z internetu nie ma żadnego znaczenia, a hejterzy są zupełnie nieszkodliwi. I wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie jeden fakt - dzieci. Wielu z Was zapewne nawet nie potrafi sobie wyobrazić jak bardzo kilka drobnych słów może zranić młodego człowieka. Chciałabym przytoczyć tutaj historię pewnego zwyczajnego czternastolatka, o którym jakiś czas temu w mediach było dosyć głośno. Mam na myśli Dominika Szymańskiego - wrażliwego chłopca, który pewnego dnia nie wytrzymał poniżania i przemocy ze strony rówieśników. Chyba domyślacie się jak skończyła się jego historia... I wydawałoby się, że taka sytuacja da hejterom wiele do myślenia. Że skłoni ich do refleksji i poważnego zastanowienia się nad swoim zachowaniem. Tymczasem jakie komentarze pojawiły się w internecie? "Ale pedałek", "Codziennie giną ludzie, a tu afera z powodu jakiegoś jednego gówniarza...", "I dobrze, że zdechł...". Jak bezdusznym i nieludzkim trzeba być, żeby pisać takie rzeczy?! Czy oni naprawdę nie widzą co się wokół nich dzieje?! Co jeszcze musi się stać, żeby zrozumieli jak bardzo krzywdzą innych?! Uhh... Nie rozumiem tego i obym tego nigdy nie zrozumiała. I również nie życzę tego Wam.
A teraz dziękuję Wam bardzo za przeczytanie tego krótszego posta o nieco innej tematyce niż poprzednie. Napiszcie w komentarzach co Wy sądzicie o hejterach. Może mieliście jakieś niezbyt przyjemne doświadczenia z nimi związane? Podzielcie się nimi. Bardzo chętnie zapoznam się z Waszymi historiami i opiniami. Chciałbym Wam także bardzo podziękować za wszystkie odsłony i komentarze pod ostatnimi postami. To wspaniale motywuje i za każdym razem z ogromnym uśmiechem zasiadam do pisania kolejnego wpisu. :)
Miłego popołudnia. :)

wtorek, 22 marca 2016

Nowi ludzie, nowe znajomości - jak się przełamać?

Poznawanie nowych ludzi... Dla jednych sens życia i fascynujące przeżycie, a dla drugich - największa zmora i udręka. Czy każdy introwertyk musi w ten sposób postrzegać rozmowę z innymi? Otóż nie. I właśnie w tym poście pokażę Wam, że każda, nawet najbardziej nieśmiała i zamknięta w sobie osoba, może bez problemu nawiązywać nowe znajomości. Zapraszam. :)
Na początku bardzo chętnie podzielę się z Wami moją historią... Jeszcze kilka miesięcy temu byłam niesamowicie skryta w sobie. Bałam się poznawać nowych ludzi, więc właściwie w ogóle nie miałam znajomych. Wszystkie osoby z mojego otoczenia raczej omijały mnie szerokim łukiem, ponieważ na wszelkiego rodzaju spotkaniach, jedyne, co byłam w stanie powiedzieć, to "cześć" i "do zobaczenia". Wmawiałam sobie, że to naturalne dla introwertyka, za jakiego sama się wtedy uważałam. Nie ulega jednak wątpliwości, że każdy człowiek, niezależnie od charakteru i sposobu porozumiewania się z innymi, potrzebuje osoby, której mógłby powierzyć tajemnicę, opowiedzieć o problemach, czy po prostu porozmawiać. Po pewnym czasie nie byłam w stanie dłużej się okłamywać i uważać, że nie potrzebuję przyjaciół i uświadomiłam sobie jak bardzo brakuje mi takiej bratniej duszy. Musiałam coś ze sobą zrobić. To był fakt. Pozostawało tylko pytanie: co? Nie miałam nikogo, kto mógłby mi udzielić jakiejkolwiek rady. Działałam na własną rękę. I może ktoś z Was potrzebuje teraz właśnie takiej porady, jakiej ja, niestety, nie otrzymałam. Dlatego za chwilę w punktach wypiszę rzeczy, które mogą pomóc Wam w nawiązywaniu nowych znajomości, nabraniu większej pewności siebie i pokonaniu znaczącej bariery, jaką jest nieśmiałość.
1. Myślę, że opcją, która pomogła mi najbardziej, i od której powinniście zacząć są portale społecznościowe. W dobie internetu właściwie nie ma osoby, która nie słyszałaby o czymś takim jak Facebook, Twitter, Ask.fm, Omegle, 6obcy, czy chociażby już nieco przestarzałe Gadu-gadu. Warto zarejestrować się na takich portalach (niektóre, np. Omegle, czy 6obcy, nie wymagają rejestracji) i spróbować porozmawiać z zupełnie obcymi ludźmi przez internet. Zapewnia nam on w pewnym stopniu trochę anonimowości i znacznie łatwiej zacząć z kimś rozmowę, wpisując kilka słów na komputerze. Przy tej okazji dodam jeszcze, że pomysł założenia własnego bloga również jest częścią "planu", mającego na celu jeszcze bardziej ułatwić mi kontakty z innymi.
2. Jak mówi znane powiedzenie: "Trening czyni mistrza" i ma ono w sobie wiele prawdy, ponieważ im więcej rozmawiamy z ludźmi, tym łatwiej jest nam to robić w przyszłości. Dlatego kolejna rzecz, która znacznie ułatwi Wam nawiązywanie nowych znajomości są po prostu przeróżne spotkania i wyjścia ze znajomymi. Oczywiście, nie namawiam od razu do rzucania się na głęboką wodę i wybierania się na największą imprezę w mieście, ale drobne wyjścia na kawę, czy do sklepu są świetną okazją do rozmowy i lepszego poznania osób ze swojego otoczenia.
3. Zanim jeszcze zrealizujecie punkt drugi, warto zmienić swój tok myślenia. Oto kilka rzeczy, które musicie sobie uświadomić:
- Nie zawsze musicie być w centrum uwagi. Tak naprawdę mało kogo obchodzi to, jak się dzisiaj ubraliście, czy macie na sobie odpowiednią ilość makijażu lub jak bardzo zniszczona jest Wasza fryzura.
- Nie wyolbrzymiajcie i nie tłumaczcie sobie cudzych zachowań. Mówiąc dokładniej - to, że ktoś nie odwzajemnił Waszego uśmiechu podczas podawania ręki nie oznacza od razu, że jest w stosunku do Was złośliwy, niemiły i na pewno nie chce Was poznać.
- Zachowajcie spokój i potraktujcie to jak coś naturalnego. W końcu to tylko rozmowa. Nic nadzwyczajnego. Nie ma żadnych powodów do stresu.
- Pomyślcie o tym, że może ta druga osoba denerwuje się nawet bardziej niż Wy. Może tylko udaje duszę towarzystwa, a w głębi serca przez cały czas drży i analizuje każde swoje słowo, żeby nie powiedzieć czegoś niestosownego.
4. Ostatnim punktem, jaki chciałabym Wam przedstawić są różnego rodzaju wystąpienia publiczne. Pewnie w wielu z Was same te słowa natychmiastowo podnoszą ciśnienie i wywołują ogromne nerwy. I nawet nie będę próbowała przekonać Was, że to nic strasznego, bo to wcale nie jest prawda. Wystąpienia przed ludźmi zawsze będą w pewnym stopniu stresujące i tego nie da się uniknąć. Można jedynie ten stres zmniejszyć. A w jaki sposób? Oczywiście, występując częściej. Z każdym następnym przemówieniem będzie Wam o wiele łatwiej i kto wie - może okaże się, że stanie się to Waszą nową pasją? Może odkryjecie w sobie umiejętność do wygłaszania pięknych i poruszających przemówień lub ujawnicie swój talent aktorski. A nawet jeśli okaże się, że to wciąż będzie dla Was ogromna udręka i stres - warto mieć za sobą takie doświadczenia i lepiej poznać siebie i swój charakter. Chętnie pokazałabym Wam jak dobrze przygotować się do takiego wystąpienia, jak sprawić, by stres był motywacją i jak zmienić swój sposób myślenia, by nie bać się publicznej przemowy, ale jest to temat już na zupełnie nowego posta...
Tymczasem serdecznie Wam dziękuję za przeczytanie dzisiejszego wpisu. Mam nadzieję, że moje porady Wam pomogły i z nich skorzystacie. Życzę Wam, żebyście przełamali barierę nieśmiałości i gorąco zachęcam do komentowania. To dla mnie ogromna motywacja, a bez Waszego wsparcia mój blog, niestety, nie będzie się rozwijał. Napiszcie w komentarzach jakie jeszcze tematy mogłabym poruszyć i o czym chcielibyście przeczytać. A teraz życzę Wam miłego dnia. Do następnego posta! :)

poniedziałek, 21 marca 2016

Moja historia - dlaczego warto się zmienić?

Cześć! Witam Cię serdecznie na moim blogu. Bardzo możliwe, że trafiłeś tu zupełnie przypadkiem i zastanawiasz się teraz kim jestem i co mam Ci do przekazania. A więc...
Jeszcze kilka miesięcy temu byłam zwykłym, szarym człowiekiem. Nie widziałam w sobie żadnych zalet. Wciąż porównywałam się do innych, a moje poczucie własnej wartości bardzo na tym ucierpiało. Moje życie było zwyczajne. Nie wyróżniałam się niczym specjalnym. Nie byłam z niczego dumna. Uważałam się za prostego człowieka, który nic w przyszłości nie osiągnie. Potem pojawiły się kompleksy... To była prawdziwa udręka. Stałam przed lustrem i płakałam, bo nie widziałam w sobie zupełnie nic, co mogłabym polubić. Tak też czułam się postrzegana. Miałam wrażenie, że wszyscy oceniają mnie przez pryzmat moich wad i niedoskonałości. Nie miałam ochoty spotykać się z ludźmi. Czułam się jak śmieć. Jak ktoś, kto nie jest niczego wart. I tak patrzyłabym na siebie dalej, gdyby nie nagła zmiana mojego punktu widzenia...
Ten dzień wcale nie wydawał się wyjątkowy. Wstałam z łóżka, tak jak każdego innego dnia, zjadłam śniadanie, ubrałam się... Nic szczególnego. Znów stanęłam przed znienawidzonym przedmiotem w moim domu - lustrem, skrzywiłam się na znajomy widok "życiowego nieudacznika" i w pewnym momencie do głowy wpadła mi pewna myśl... "Zaraz, zaraz, a dlaczego by nie zacząć patrzeć na siebie inaczej? Może nadszedł najwyższy czas, aby coś w sobie zmienić?" 
I od tamtej pory moje życie diametralnie się zmieniło... Zaczęłam akceptować mój wygląd, charakter i sposób myślenia, znalazłam w sobie mnóstwo zalet i cech, które są moimi mocnymi stronami i, przede wszystkim - pokochałam siebie. Oczywiście, nic nie stało się z dnia na dzień. Od tamtego wydarzenia musiałam pokonać niesamowicie długą drogę, która pozwoliłaby mi zmienić postrzeganie siebie. 
A więc, jeśli Ty również chciałbyś się zmienić, dostrzec swoje zalety i zaakceptować wady, to ten blog jest właśnie dla Ciebie! Będę pomagać Ci zmienić swój sposób myślenia, pokazując Twoje mocne strony i poszerzając horyzonty. Może z moją pomocą znajdziesz nową pasję? A może zbudujesz kolejne marzenie? Zachęcam Cię do czytania moich postów i porad dotyczących wewnętrznej zmiany siebie, a na pewno tego nie pożałujesz.
Będę także poruszać inne tematy związane z psychologią. Jak znaleźć motywację? Jak zwiększyć pewność siebie? Jak poznawać nowych ludzi? O tym wszystkim przeczytasz właśnie tutaj. 
Może masz jakiś inny problem i nie masz nikogo, kto pomógłby Ci go rozwiązać? Będziesz mógł śmiało o nim do mnie napisać i wspólnie znajdziemy sposób na jego rozwiązanie. 
A teraz bardzo serdecznie dziękuję Ci za przeczytanie tego posta. Koniecznie zostaw komentarz i daj znać, czy podoba Ci się pomysł na takiego bloga i czy będziesz go odwiedzać. Będzie mi naprawdę miło i zmotywujesz mnie tym do dalszego pisania. Miłego dnia. :)